Bądź na bieżąco!
Jeśli chcesz być informowana/y o nowych rozdziałach kliknij przycisk znajdujący się obok!
Druga szansa - rozdział 1
– Chi Fang? Jaka jest odpowiedź?
Kiedy Chi Fang powrócił myślami na Ziemię, odkrył, że stoi w klasie. Siedzący dookoła uczniowie przyglądali mu się w milczeniu i nie ważyli się odezwać. Nauczyciel stojący na podium patrzył na niego gniewnie.
Gdzie on jest…? Chi Fang pomyślał zagubiony i podświadomie spojrzał na stojącą przed nim ławkę, na której leżał test z chińskiego. To nie tak, że nie znał odpowiedzi, po prostu nie wiedział, jakie pytanie zadał nauczyciel.
W tym momencie dziewczyna siedząca obok niego, po cichu podsunęła mu kartkę i zrobiła duże kółko na siódmym pytaniu.
Nauczyciel chińskiego położył trzymaną w ręku kartkę na podium i kiedy już chciał zabrać głos, usłyszał, jak Chi Fang mówi:
– B.
Nauczyciel pohamował reprymendę, wyraz jego twarzy nieco złagodniał, ale i tak zmarszczył brwi mówiąc:
– No! Przestań bujać w obłokach. Siadaj!
Chi Fang usiadł posłusznie i szeptem podziękował dziewczynie. Ta usiadła prosto i wlepiła wzrok w leżącą przed nią kartkę z testem, jakby osoba, która mu podpowiadała, nie miała z nią nic wspólnego.
Uśmiechając się, Chi Fang odwrócił wzrok i spojrzał na stojącą przed nim ławkę. Blat był czysty, leżał na nim tylko piórnik i kilka książek, no i oczywiście test z chińskiego. Chi Fang podniósł go i przyjrzał się podejrzliwie. Nazwisko zapisane odręcznie na kartce okazało się być takie samo jak jego i nawet charakter pisma przypominał jego własny – prawie identyczny, tyle że jakby niedojrzały.
Przyglądając się dokładniej, Chi Fang nie mógł powstrzymać wypływającego na twarz wyrazu współczucia. Ten test… W sumie 36 punktów*: 4 punkty za pytania wielokrotnego wyboru, 12 punktów za interpretację, 18 punktów za wypracowanie, które nauczyciel skomentował w trzech słowach „nie na temat”…
Chi Fang nie wiedział kim mógł być ów nieszczęsny uczeń, ale ten wynik był… tragiczny.
Chi Fang potrząsnął głową, odłożył kartkę i rozejrzał się dookoła. Wyglądało na to, że był w klasie. Siedział w przedostatnim rzędzie. Nauczyciel pisał coś na tablicy, więc Chi Fang odwrócił głowę i spojrzał na drzwi wejściowe. Napis na nich głosił: Klasa 1-2**.
Jakby znajomy widok…
Chi Fang mając coraz większe wątpliwości, spojrzał w dół i dostrzegł, że miał na sobie niebiesko-biały mundurek szkolny, a na nogach białe trampki. Czy to jakiś żart?
Potarł czoło, czując ból głowy, przy czym kątem oka dostrzegł jakby znajomą postać.
Odwrócił się z niedowierzaniem, wlepiając oczy w młodzieńca siedzącego w ostatnim rzędzie pod ścianą. Chociaż rysy twarzy i sylwetka zdecydowanie należały do nastolatka, mógł dostrzec uderzające podobieństwo do dorosłej osoby, którą Chi Fang znał.
Niemożliwe… „J” naprawdę ma syna?!
Oczy Chi Fang zrobiły się okrągłe, a im bardziej się przyglądał, tym bardziej czuł, że to musi być syn „J”… TEGO „J”!!!
Nie spodziewał się, że mężczyzna, który przed kamerami zawsze był przeraźliwie oziębły i powściągliwy, w rzeczywistości miał niemal dorosłego syna. Chi Fang był przekonany, że to wszystko po prostu mu się śni.
– Hej… hej! – Wyszeptała siedząca obok niego dziewczyna.
Widząc, że Chi Fang z wciąż odwróconą głową wpatrywał się niczym zahipnotyzowany w kąt klasy, musiała trącić go łokciem. Chi Fang odwrócił się nagle, napotykając gniewne spojrzenie nauczyciela, którego dłoń niemal konwulsyjnie zaciskała się na trzymanej kartce papieru. Chi Fang zdążył jedynie pomyśleć „niedobrze”!
Tym razem nauczyciel nie dał mu żadnej szansy i natychmiast kazał wyjść z sali. Chi Fang bezradnie podrapał się po policzku i ruszył do drzwi znajdujących się na tyle pomieszczenia. Stojąc na korytarzu, Chi Fang mógł spokojnie obserwować wnętrze klasy poprzez duże okna. Z tego miejsca mógł bez przeszkód przyjrzeć się młodzieńcowi co też zrobił z zaciekawieniem.
Chłopak siedział w ostatnim rzędzie, blisko tylnych drzwi. Wyglądało na to, że siedział sam. Z perspektywy Chi Fang widać było tylko tył jego głowy i prawe oko, któremu brakowało skupienia, jakby wpatrywał się w pustkę. Twarz miał zwróconą nieco w kierunku ściany, jakby siedział w transie, jednak pióro w jego smukłych palcach obracało się szybko.
Im bardziej Chi Fang przyglądał się chłopakowi, tym bardziej czuł się zdezorientowany. Brwi i oprawa oczu młodzieńca były niemal dokładnie takie same jak te u J. Musiał ostatecznie przyznać, że były zbyt podobne. W końcu dzieciak powinien odziedziczyć coś z wyglądu matki, a tu kompletnie nic…
J … Chi Fang przywołał w pamięci ten alias i przez chwilę nie mógł nawet powiedzieć, co czuje. J był niemal legendarną postacią. Nikt nie znał jego rodziny i nikt nie wiedział, jak naprawdę miał na imię. Wydawało się, że pojawił się nagle, jakby znikąd. W ciągu zaledwie pięciu lat założył Yuchi Group, pokonał inne firmy o ugruntowanej pozycji i stał się jednym z najbardziej wpływowych biznesmenów w Chinach.
Chi Fang widział J osobiście tylko raz na przyjęciu trzy lata temu. J to była jedna z tych osób, której nigdy się nie zapomina, niezależnie od tego, czy chodzi o wygląd, czy o sposób prowadzenia rozmów.
W rzeczywistości Chi Fang podziwiał J i na pewno poświęciłby informacjom krążącym na jego temat więcej uwagi, ale niestety rodzina Chi w tamtym czasie popadła w olbrzymie kłopoty. Poza tym jednym przyjęciem, Chi Fang nigdy więcej nie widział J.
Nieprawda!… Chwila!. Chi Fang zamarł i odwrócił się, by spojrzeć na chłopaka, który wyglądał DOKŁADNIE jak J.
To była klasa licealna, co oznaczało, że ten młodzieniec miał już około piętnastu lat, a więc… J miałby co najmniej trzydzieści pięć lat?!!! Niemożliwe?!
Chi Fang był zszokowany i jak zwykle, gdy coś wywoływało w nim nerwowość, spróbował poprawić rękawiczki, jednak poczuł, że czegoś mu brakuje. Chi Fang pochylił głowę i ujrzał białą, delikatną dłoń wystającą z mankietu. Jego umysł zamarł. Wyglądało na to, że… co to wszystko miało znaczyć?
Ostatni raz Chi Fang widział swoje piękne dłonie, gdy kończył szkołę średnią, wtedy był jeszcze zamożnym studentem, częścią drugiego pokolenia wpływowej rodziny. Po ukończeniu szkoły średniej jego rodzice znaleźli mu elitarny uniwersytet – taki, który był bardzo kosztowny i którego kryterium przyjęć były pieniądze. Głowa rodziny Chi chciała, aby jego najmłodszy syn uzyskał przynajmniej dyplom licencjata.
Jednak Chi Fang nie lubił się uczyć. Bez nadzoru ze strony rodziców mógł opuszczać wykłady przez okrągły miesiąc, a i tak nie zostałby przyłapany, bo ani szkoły ani wykładowców to nie obchodziło. Po rozpoczęciu studenckiego życia, Chi Fang poczuł się niczym ptak wypuszczony z klatki i szczęśliwie frunął ku własnej zagładzie.
Alkohol, gra w karty, wyścigi… Chi Fang ścigał się niemal każdej nocy przed powrotem do domu. Pewnego dnia coś poszło nie tak i samochód stanął w płomieniach. Z dużym obszarem oparzeń na całym ciele, infekcją i komplikacjami, Chi Fang leżał w szpitalu przez pełne sześć miesięcy i przeszedł niezliczone operacje. Dopiero po operacji Chi Fang zobaczył, jak wyglądają jego ręce. Okropny wygląd sprawił, że nawet on poczuł strach, gdy je zobaczył. Później… Chi Fang nigdy nie nosił krótkich rękawów ani nie zdejmował rękawiczek przy innych.
Ale teraz był zdrowy?!!!
Chi Fang uważnie spojrzał na swoje dłonie i chciał je ugryźć, aby sprawdzić, czy zaboli. Ale po chwili wahania zrezygnował. To głupota myśleć o ugryzieniu samego siebie i to publicznie.
Po odczekaniu, aż lekcja dobiegnie końca, a nauczyciel wyjdzie, Chi Fang wreszcie odetchnął z ulgą i wśliznął się do sali. W rzeczywistości stanie przed klasą nie było jakoś specjalnie męczące, tylko zwyczajnie upokarzające! Chi Fang chciał jak najszybciej znaleźć kogoś, kto mógłby mu wyjaśnić, co to wszystko miało znaczyć.
– Co tam dzisiaj knujesz, Chi Xiao*** Fang? – Znajomy głos nagle zabrzmiał w uszach Chi Fang, a jego ramię zostało mocno poklepane. Chi Fang pośpiesznie wyciągnął rękę i oparł się o pobliski stół, aby nie upaść. Jednak ponieważ nerwy nie pomagały, zachwiał się, a jego dłoń wylądowała na ramieniu młodzieńca, którego wcześniej tak intensywnie obserwował. Chi Fang szybko cofnął rękę.
Kompulsywne wręcz zamiłowanie J do higieny było dobrze znane, więc jego dzieci pewnie miały ten sam nawyk.
Młodzieniec poczuł dotyk na ramieniu i odwrócił głowę z lodowatym wyrazem twarzy, wpatrując się twardo w Chi Fang. Chi Fang nie mógł powstrzymać gęsiej skórki. Chłopak było ewidentnie tylko nastolatkiem, ale jego aura była niezwykle silna. Chi Fang zamarł na chwilę, zanim zareagował.
– Przepraszam. – wydukał.
Wyraz twarzy młodzieńca był ponury, jego oczy zmierzyły obojętnie Chi Fang, a potem… chłopak ponownie wlepił wzrok w ścianę.
Chi Fang uśmiechnął się z ulgą.
– Dlaczego go przepraszasz? – Chłopiec, który przed chwilą go poklepał, wymamrotał, zarzucając ramię na barki Chi Fang.
– Chodź, bo za chwilę zabraknie jedzenia na stołówce!
Chi Fang został przez niego pociągnięty i nie miał innego wyjścia jak tylko ruszyć się z miejsca. Wyszedł tylnymi drzwiami i spojrzał w bok, aby sprawdzić, kto z takim uporem wlókł go w stronę, jak mu się wydawało, stołówki. Nagle zszokowany wziął ostry wdech i z niedowierzaniem odepchnął obejmującego go chłopca.
– Pang Zifei?! Ty żyjesz?!
Przecież na własne oczy widział, jak Pang Zifei umarł, a po jego pogrzebie pił samotnie w swoim mieszkaniu przez trzy dni, aż w końcu wylądował w szpitalu. Jednak Chi Fang patrzył teraz na małego grubasa, który był mu tak znajomy, tylko po to, by poczuć, że łzy, które wylewał przez tamte trzy dni, poszły na marne.
Chociaż ten mały grubas wygląda jak swoja młodsza wersja.
– O czym ty mówisz? Niby kiedy umarłem? – Pang Zifei wściekł się. Gdyby ktoś inny odważył się go tak przekląć, rzuciłby się na niego z pięściami. Ale Chi Fang zazwyczaj był bardzo łagodny, dlaczego dzisiaj zrobił się tak poirytowany? Czy to mogło być dojrzewanie?
– Czekaj, czekaj… – Chi Fang spojrzał w dół na swoje dłonie, czując, że to, co się dzieje jest co najmniej nieoczekiwane. W jego głowie panował bałagan, ale mimo iż mocno starał się znaleźć wytłumaczenie, nie mógł nic wymyślić:
– To miejsce, tutaj… Gdzie to jest?
– Pierwszy budynek dydaktyczny Liceum Miejskiego nr 1 i tylne drzwi klasy 1-2 – Pang Zifei odpowiedział i przewrócił oczami.
Liceum nr 1? Czy to nie jego liceum? Chi Fang zamarł, spojrzał na frontowe drzwi klasy i nagle poczuł że robi mu się słabo. Rzeczywiście… kiedy był pierwszakiem, był w klasie nr 2.
Po ukończeniu drugiego roku został przeniesiony z klasy 2 do klasy 12, ponieważ wybrał przedmioty humanistyczne.
Innymi słowy… W umyśle Chi Fanga pojawiło się niewiarygodne przypuszczenie, które spowodowało, że bicie jego serca gwałtownie przyspieszyło, a w uszach zaczął narastać huk. Chi Fang wziął kilka głębokich oddechów, z drżeniem wyjął telefon komórkowy, odblokował go i spojrzał na datę.
W następnej sekundzie cofnął się o krok, a cała jego postać oparła się o ścianę. Pang Zifei patrzył na niego zaniepokojonym wzrokiem i mówił coś, ale Chi Fang nic nie słyszał…
Wrócił do czasów sprzed dziesięciu lat!
Notka tłumacza:
Chińskie nazwiska są nieodmienne i czułabym się dziwnie musząc je odmieniać więc pozostawiam je w oryginale.
* Testy w Chinach zazwyczaj mają dużo pytań i idealny wynik to zwykle 140 czy 150 punktów.
** W Polsce klasy oznaczone są zazwyczaj 1a, 1b, itd. w zależności od ilości klas tego samego rocznika. Natomiast w Chinach są to wyłącznie cyfry: 1-1, 1-2, dla pierwszego rocznika, 2-1, 2-2 dla drugiego, 3-1, 3-2 dla trzeciego, itd.
*** Xiao – „mały”, słowo dodawane do imion bliskich osób – zazwyczaj członków rodziny lub naprawdę dobrych przyjaciół.
Wasze wsparcie sprawia, że mogę dalej poświęcać czas i energię na tłumaczenie opowiadań, które tak lubicie. Każdy gest, nawet najmniejszy, pomaga mi utrzymać stronę i rozwijać się w tym, co kocham robić. Jeśli doceniacie moją pracę i chcielibyście wesprzeć mnie w dalszym tworzeniu, serdecznie zapraszam do wpłacenia datku przez Ko-fi. Dzięki Wam mogę dostarczać kolejne rozdziały!
Dziękuję za Waszą życzliwość i wsparcie!