wow

Bądź na bieżąco!

Jeśli chcesz być informowana/y o nowych rozdziałach kliknij przycisk znajdujący się obok!

Druga szansa - rozdział 2

– Chi Xiao Fang, co się z tobą dzieje? Mów… Jeśli źle się czujesz, poproś o zwolnienie i idź do domu. Jeśli naprawdę nie masz odwagi iść, ja to zrobię…
Chi Fang przełamał na pół, trzymaną w dłoni bułkę i wepchnął jedną część Pang Zifei do ust, w końcu udało mu się go uciszyć chociaż na pięć sekund.
– Nic mi nie jest – odpowiedział niechętnie Chi Fang.
Pang Zifei przeżuwał bułkę i co chwila rzucał Chi Fang zaniepokojone spojrzenia. Przed chwilą, przy wejściu do klasy, Chi Fang zrobił się upiornie blady i oblał go pot. Tylko półgłówek uwierzyłby, że nic mu nie dolegało. Choć zazwyczaj Xiao Fang prezentował delikatny i uległy charakter, czasami potrafił być naprawdę uparty.

Ponieważ Chi Fang opóźnił ich przybycie, stołówka była już pełna. Pang Zifei rzucił okiem na tłum i ocenił, że dla nich nie zostanie już nic do jedzenia, więc nie było sensu ustawiać się w kolejce. Odwrócił się, by spojrzeć na Chi Fang. Chociaż wyraz twarzy chłopca przedstawiał się zdecydowanie lepiej, to wciąż był blady. Powziąwszy decyzję, Pang Zifei szybko znalazł miejsce dla Chi Fang i powiedział:

– Usiądź tutaj, a ja przyniosę ci jedzenie.

– Dobrze – Zanim Fang Chi zdążył powiedzieć kolejne słowo, Pang Zifei zniknął w tłumie, a jego zwinność naprawdę nie pasowała do jego nieco grubego ciała…
Chi Fang czekał zatem bezradnie. Czuł się już lepiej. Przez chwilę był zbyt wzburzony, a ponieważ nie miał w zwyczaju jeść śniadania o tej porze, to wyglądał naprawdę źle w tamtej chwili. Zjadł dwa kęsy bułki  i w końcu jego ciało wróciło poniekąd do normy.
W stołówce wszędzie było pełno ludzi, a hałas sprawiał, że Chi Fang bolały uszy. Harmider powodował, że siedzące naprzeciwko siebie osoby musiały mówić trochę głośniej, w przeciwnym razie w ogóle nie słyszały się. Chi Fang od dawna nie miał okazji przebywać w takim skupisku ludzi i przez chwilę rozglądał się z zaciekawieniem.
– Masz – Pang Zifei wyszedł z tłumu, trzymając miskę makaronu w jednej ręce i delikatnie postawił ją przed Chi Fang – Jedz szybko.

Oprócz dań typowych dla stołówki, było tam również mnóstwo przekąsek, ale ponieważ były droższe, nikt zazwyczaj ich nie kupował.
Chi Fang chwycił talerz i najpierw upił łyk zupy. Zanim cofnął się w czasie, z powodu oparzeń, nie mógł jeść gorących rzeczy, samo jedzenie w ogóle było dla niego rodzajem tortury. Chi Fang od dawna nie jadł z taką łatwością.
Pang Zifei wziął pałeczki, wpatrując się pustym wzrokiem w Xiao Fanga, pożerającego zachłannie miskę makaronu.
Nie zajęło mu to nawet pięciu minut.
Jakby nie jadł od 800 lat.
Pang Zifei w milczeniu odepchnął swoją miskę na przeciwną stronę stołu:

– Zjesz?

Chi Fang był rozbawiony jego wyrazem twarzy, machnął ręką, odsunął talerz i wziął łyk napoju Guobi*. Gdy skończył pić, był nieco zaskoczony i spojrzał na Pang Zifei:

– Skąd wiedziałeś, że lubię to pić?
Chi Fang lubił słodycze, ale nie przepadał za napojami gazowanymi, więc zawsze pił tylko ten sok. Niestety, niecałe dwa lata po tym jak chłopak skończył studia, producent Guobi splajtował. Chi Fang nie miał jednak wtedy czasu użalać się nad tym faktem, gdyż był zbyt zajęty upijaniem się i zabawą.
Pang Zifei jedząc makaron, spojrzał na Chi Fang ze zdziwieniem:

– To nie ty go kupiłeś? Zobaczyłem go na stoliku, kiedy wróciłem.

Chi Fang był zaskoczony, że ta butelka nie została wcześniej otwarta, więc pomyślał, że kupił ją Pang Zifei.
Jeśli nie Pang Zifei… kto to mógł być? Czyżby Tian Luo guniang**. Chi Fang uśmiechnął się.
Kiedy obaj wrócili po przerwie, w klasie było tylko kilka osób. Chi Fang usiadł na swoim miejscu i powoli przypomniał sobie kolegów z liceum. Spędził tylko jeden rok w klasie 1-2, a poza tym nie chciał się wtedy w ogóle uczyć i zazwyczaj spał za lekcjach, więc zapamiętał niewiele osób. Po tym, jak Chi Fang ledwo skojarzył nazwiska niektórych uczniów, zawahał się przez chwilę i spojrzał na puste miejsce znajdujące się w kącie sali. Była przerwa obiadowa, a osoba która powinna była siedzieć na tym miejscu jeszcze nie wróciła.

Chi Fang otworzył oczy szeroko ze zdumienia, po tym jak nagle go olśniło. Cofnął się do czasu z przed dziesięciu lat, a co za tym idzie, chłopak który zajmował tamtą ławkę był w rzeczywistości samym „J” … Nie spodziewał się, że J w czasach swojej wczesnej młodości wyglądał tak… niegroźnie. Chi Fang był zaciekawiony i zapytał Pang Zifei:

– Jak ma na imię ten chłopak, który siedzi przy tylnych drzwiach?
Pang Zifei z opuszczoną głową grał na telefonie komórkowym. Szybko zerknął za siebie i powiedział:

– Yu Mo.
Yu Mo… Chi Fang wymruczał to imię, i poczuł że jego serce zalewa fala nieokreślonych emocji. Z tego co pamiętał prawdziwe imię „J” zostało wycenione na kilka milionów, ale i tak nikomu nie udalo się go ustalić. Nigdy nie sądził, że w swoim drugim życiu tak łatwo przyjdzie mu je poznać.
– Ten koleś jest trochę dziwny. Nie odzywa się przez cały dzień i tylko wpatruje się w ścianę. – Pang Zifei spojrzał na szary napis FAIL na ekranie i prychnął. Odrzucił telefon na bok i zapytał Chi Fang nie rozumiejąc:

– Po co o niego pytasz?
Poza nim, Chi Fang nie rozmawiał z innymi uczniami w klasie, jak mógł nagle zapytać o osobę, która nie miała z nim nic wspólnego?
Chi Fang słysząc te słowa zawahał się i rozejrzał. Do klasy wróciło tylko sześć osób, z których kilka spało, a jedna oglądała film. Chi Fang wyszeptał:

– Tłuścioszku posłuchaj mnie uważnie… w rzeczywistości wróciłem do tego momentu z przyszłości…

– No dobra, nie chcesz mówić to nie mów. – Pang Zifei przewrócił oczami i przerwał Chi Fang – Widzę Chi Xiao Fang, że wymyślasz historyjki by oszukać Loazi***.
Chi Fang: …
Mówiłem prawdę… Poza tym nie chcę mieć tak głupiego ojca.
Chi Fang przewrócił oczami i gdy tylko chciał się odwrócić, zobaczył jakąś postać wychodzącą tylnymi drzwiami.
To chyba był Yu Mo…?
Chi Fang spojrzał ponownie, ale postać wkrótce zniknęła za drzwiami.
Pang Zifei rozpoczął kolejną rundę na telefonie i grał w najlepsze, więc Chi Fang nie odzywał się już, położył głowę na ławce i zamknął oczy aby odpocząć.
W południe spał przez ponad pół godziny, dzięki czemu zawroty głowy stawały się znośniejsze. Chi Fang odwrócił się i zmarszczył brwi, patrząc na puste miejsce znajdujące się w tylnej części klasy.
Yu Mo nie wrócił.
Nauczyciel matematyki przyszedł z tuzinem kartek i położył je na podium.
– Ach, nadszedł czas, aby zmierzyć się z rzeczywistością – Pang Zifei, westchnął rozpaczliwie, dodajc: – Znowu dostanę manto…
Chi Fang roześmiał się.
Mówili o Pang Zifei, że był nieustraszony i to prawda. Z jednym wyjątkiem… Chłopak bał się swojego ojca. Rodzina Pang wzbogaciła się dzięki kopalniom węgla. Z powodu braku odpowiedniej edukacji, a co za tym idzie, trudnego startu w życiu, wujek Pang zwracał szczególną uwagę na wyniki w nauce Pang Zifei. Jednak wyniki Pang Zifei nigdy nie przekroczyły trzydziestu punktów, więc za każdym razem, gdy Tłuścioszek miał za sobą egzamin, w rodzinie Pang panował totalny chaos  – kurczaki latały i psy skakały****.
Nagle oczy Chi Fang pociemniały, a jego twarz przybrała zgorzkniały wyraz.
Później wujek Pang miał wypadek i rodzina Chi również była w rozsypce. Pang Zifei nie miał nawet czasu, by opłakiwać ojca, i kurczowo starał się ratować resztki rodzinnego biznesu. Kiedy Chi Fang ponownie zobaczył Pang Zifei, z trudem rozpoznał w nim dawnego Tłuścioszka.
W rezultacie Pang Zifei zaśmiał się wtedy i powiedział: 

– To prawda, że grubi ludzie są potencjalnymi starymi kawalerami.

Gdy tylko stracił na wadze, wiele dziewczyn zaczęło się za nim uganiać i czuł jaby miał szansę rozpocząć nowy etap życia.
Następnym razem, gdy Chi Fang go zobaczył, Pang Zifei już nie żył.
Chi Fang wziął głęboki oddech, przymknął oczy i odsunął od siebie te tragiczne wspomnienia. Nie wiedział, jak i dlaczego narodził się ponownie, ale bez względu na wszystko, nie pozwoli tej okropnej przyszłości nadejść.
Ich nauczycielem matematyki, a zarazem wychowawcą był niski, wyglądający na około 30 lat mężczyzna. Chi Fang niejasno kojarzyło się nazwisko Lin, ale imienia naprawdę nie mógł sobie przypomnieć. Na podium została wezwana przewodnicząca klasy – była nią drobnej postury dziewczyna o krótkich włosach. Chi Fang długo szukała w pamięci, zanim przypomniał sobie, że prawdopodobnie nazywała się Wen Jing. Jej zadaniem było rozdać ocenione przez nauczyciela testy, co też szybko zrobiła. Pang Zifei niechętnie wziął swój własny sprawdzian i powiedział nieco zaskoczony:

– Cóż, faktycznie poszło mi lepiej niż ostatnio.
Chi Fang spojrzał w bok, 19 punktów.
– Cóż…

Chi Fang odwrócił głowę i bardzo starał się nie śmiać. Nie pamiętał, żeby Pang Zifei miał tyle czarnych chwil, kiedy był w liceum.
Pang Zifei przewrócił oczami, zwinął test w rulon i poklepał nim Chi Fang po głowie:

– Masz czelność śmiać się z Loazi?
Fang Chi nie wytrzymał i zaśmiał się w końcu, a potem jego uśmiech nagle przygasł.
Chwileczkę, teraz, kiedy się odrodził, to znaczy… że ten test, który widział rano, należał do niego?!!
Nawet on sam nazwał go tragicznym!
Chi Fang otarł twarz i lekko odkaszlnął. Odwracając się, zobaczył przewodniczącą klasy trzymającą w ręku test, jej twarz miała trochę dziwny wyraz. Wyglądało na to, że chciała się roześmiać, ale nie miała dostatecznie dużo odwagi.
Chi Fang ogarnęło bardzo złe przeczucie.

Obawiając się tego, co miało nadejść, Chi Fang obserwował, jak dziewczyna zakaszlała, delikatnie położyła kartkę na jego ławce i natychmiast odwróciła się, udając, że podaje kartkę komuś innemu.
Chi Fang wykrzywił usta. Myślisz, że nie wiem, że się śmiejesz? Nawet twoje ramiona drgają ze śmiechu!
Chi Fang odwrócił arkusz testowy i zaniemówił… 2 punkty.
Cóż, teraz już pamiętał, dlaczego w drugiej klasie sam wybrał przedmioty humanistyczne.
Chi Fang niechętnie odwrócił kartkę. Nie oddał testu pustego i dało się zauważyć, że bardzo ciężko pracował, aby zaznaczyć odpowiedzi oraz wypełnić puste pola. Niestety, choć Chi Fang gorliwie przeskanował pytania wielokrotnego wyboru i zadania otwarte w poszukiwaniu prawidłowych odpowiedzi, które pozwoliły mu uzyskać owe 2 punkty, nie znalazł ich. Dopiero gdy odwrócił kartkę na drugą stronę, rozwiązał zagadkę.
W ostatnim, najtrudniejszym zadaniu, co prawda nie napisał żadnego równania ale podał sam gotowy wynik dzięki czemu zdobył dwa punkty.
Chi Fang: … mogłeś podać gotowe rozwiązanie, ale o obliczeniach już zapomniałeś?!
Chi Fang poczuł, jak na jego twarz wypływa ognisty rumieniec. W ciszy przetarł twarz. Chociaż pamiętał, że jego poprzednie oceny nie były zbyt dobre, ale że były aż tak tragiczne, Chi Fang nie mógł sobie tego przypomnieć. Nagle widząc taki wyniki miał ochotę eksplodować ze wstydu.
To że w poprzednim życiu rodzice nie zabili go za ten test zawdzięczał tylko i wyłącznie temu, że miał dwóch starszych braci.
Oczy Chi Fang przygasły. W poprzednim życiu jego bracia byli znanymi przedsiębiorcami, a więc jeśli chodziło o najmłodszego syna, rodzice Chi dbali o niego i rozpieszczali go. Mógł robić, co chciał i nie był zmuszany do nauki zarządzania rodzinnym biznesem.
Niestety w poprzednim życiu rodzina Chi skończyła tragicznie i pozostawiła po sobie tylko tego bezużytecznego syna.
Chi Fang wziął dwa głębokie oddechy, zanim zdołał stłumić niepokojące myśli i opanować bicie serca. W milczeniu złożył prawy górny róg testu tak, aby wynik znajdował się na odwrocie.
– Chi Xiao Fang, ile masz punktów? – siedzący w ławce za nim Pang Zifei, szturchnął Chi Fang i zapytał z zaciekawieniem.
Chi Fang w pełnym skupieniu czytał książkę, siedział nieruchomo i zdawał się być głuchy na otoczenie. Zdradzał go jedynie coraz bardziej czerwony płatek ucha.
Pang Zifei przewrócił oczami, patrząc, jak jasna cera Chi Fang robi się czerwona, i dał sobie spokój z dalszymi pytaniami. Zdecydowanie miał zbyt cienką skórę*****… Pang Zifei obawiał się, że Chi Fang ugotuje się, jeśli usłyszy ponownie to pytanie.
Przewodnicząca klasy wróciła na swoje miejsce po rozdaniu sprawdzianów. Nauczyciel matematyki stanął na podium, podniósł książkę jedną ręką i zwyczajowo spojrzał na klasę, jego oczy zatrzymały się na tylnych drzwiach.
Zmarszczył brwi i zapytał:

– Co z Yu Mo?

Koledzy z klasy odwrócili się odruchowo, tylko po to, by odkryć, że w klasie jest o jedną osobę mniej, i nawet ludzie siedzący w rzędzie przed Yu Mo nie zdawali sobie sprawy, że go tam nie ma.
Nic dziwnego, że go nie zauważyli, w końcu dwa miesiące po rozpoczęciu szkoły, bez względu na to, jak bardzo introwertyczny ktoś był, ludzie stopniowo zaznajamiali się. Jednak Yu Mo… nie zauważał innych i nie brał udziału w rozmowach. Zwykle siedział wpatrując się w ścianę, więc niewiele osób próbowało z nim rozmawiać.
Gdyby nie fakt, że był przystojny i kilka dziewcząt zapamiętało jego imię, kiedy po raz pierwszy został wywołany z listy, nikt nie wiedziałby jak się nazywa.
Uczniowie w klasie spojrzeli na siebie i nikt się nie odezwał.
– Czy ktoś wie? – Nauczyciel matematyki odłożył kartkę i zapytał ponownie.
Chi Fang odwrócił głowę i spojrzał na miejsce Yu Mo. Yu Mo siedziała sam przy tylnych drzwiach. Na siedzeniu leżała tylko kurtka od mundurku szkolnego. Na biurku nie było niczego poza nowo rozdanymi sprawdzianami. Wyglądało to tak, jakby nikt tam nie siedział.
Widząc, że nikt się nie odzywa, nauczyciel miał srogą minę, ale nie mógł zostawić tak wielu uczniów i udać się na poszukiwania wagarowicza. Musiał chwilowo stłumić złość i zaczął omawiać zadania, które pojawiły się na teście.

Notki tłumacza:

* Guobi – rodzaj napoju owocowego.

** Chińska opowieść ludowa o dziewczynie – ślimaku, która w ramach podziękowania, po tym jak została uratowana przez rolnika, gotowała dla niego i sprzśtała mu dom.

*** Ojciec, tata lub ja, twój ojciec – używane w gniewie czy z pogardą w celu pokazania swojej wyższości lub w żartach między dobrymi znajomymi.

**** Chińskie przysłowie o humorystycznym zabarwieniu, oznaczające zamieszanie, awantury.

***** Mieć cienką skórę = być wstydliwym.

Cattuccino

Wasze wsparcie sprawia, że mogę dalej poświęcać czas i energię na tłumaczenie opowiadań, które tak lubicie. Każdy gest, nawet najmniejszy, pomaga mi utrzymać stronę i rozwijać się w tym, co kocham robić. Jeśli doceniacie moją pracę i chcielibyście wesprzeć mnie w dalszym tworzeniu, serdecznie zapraszam do wpłacenia datku przez Ko-fi. Dzięki Wam mogę dostarczać kolejne rozdziały!

Dziękuję za Waszą życzliwość i wsparcie!

Dodaj komentarz